Odkryj Najlepsze Historie Hazardowe od Czytelników VegasMaster

Czy poznałeś ostatnio jakąś szaloną opowieść z kasyna? My owszem i dlatego zdecydowaliśmy się podzielić nimi z tobą. Jakiś czas temu w VegasMaster zorganizowaliśmy konkurs, w którym poprosiliśmy naszych czytelników z całego świata, aby przysłali nam swoje najciekawsze historie hazardowe. W odpowiedzi otrzymaliśmy najbardziej niezwykłe, zabawne i szalone opowieści hazardowe, jakie kiedykolwiek czytaliśmy!

Wybraliśmy dla Ciebie najlepsze spośród nich. Nie uwierzysz w niektóre z przeżyć opisanych tu przez naszych czytelników całego świata, choć wszystkie one wydarzyły się naprawdę. Możesz wręcz stwierdzić, że niektóre z nich trudno sobie nawet wyobrazić! W ostatecznym rozrachunku jednak nie jest istotne, czy uwierzysz, że te historie wydarzyły się naprawdę czy też nie, ponieważ to co się liczy, to dobra opowieść.

Najlepsze historie to te, które warte są tego, by je opowiadać – a jeśli szukasz tych najlepszych z najlepszych, właśnie znalazłeś je tu, na VegasMaster.

Przyjemnej lektury!

 

#1

Melissa z Ontario, Kanada

Kilka lat temu grałyśmy z moją mamą na pewnej starej maszynie do wideo-pokera. Maszyna ta dawała możliwość podwojenia twojej wygranej w grze przez wybranie niskiej lub wysokiej karty.

Obok nas siedziała sympatyczna starsza para. Starszy pan zauważył, że moja mama podchodzi do gry w niezwykle ostrożny sposób i zaczął namawiać ją, żeby zdecydowała się na odważniejsze zagranie i skorzystała z opcji podwojenia wygranej. Jego ośmielające zachęty sprawiły, że ten wieczór był bardzo zabawny i ekscytujący i wszyscy świetnie się bawiliśmy.

Godzinę lub dwie później, kiedy ów starszy pan i jego żona szykowali się już do wyjścia, podeszli do nas i wręczyli mi swój zapas ćwierćdolarówek. Próbowałam odmówić, ale oboje bardzo mocno nalegali, przekonując, że to dzięki mnie świetnie się bawili przez cały wieczór. Nie później przeliczyłyśmy z mamą te ćwierćdolarówki i okazało się, że było tego prawie 400 dolarów!

#2

Angelo z Tbilisi, Gruzja

Razem z mężem jesteśmy członkami pewnej grupy, która zajmuje się tropieniem duchów. Pewnego dnia mieliśmy prowadzić śledztwo w pewnym więzieniu, ale ponieważ na miejsce przybyliśmy o godzinę za wcześnie, postanowiłam wolny czas przetrawić w kasynie nieopodal zakładu karnego. To była moja pierwsza w życiu wizyta w kasynie.

Usiadłam sobie przy jednym z automatów slotowych, wrzuciłam garść ćwierćdolarówek (tak, to było dawno temu) do maszyny i próbowałam się zorientować, co u diabła powinnam zrobić dalej. Mój mąż, który siedział przy automacie obok, stwierdził, że musi pójść do toalety i że zaraz wróci. Kiedy sobie poszedł, pociągnęłam za wajchę automatu i nagle w całym kasynie zaczęły migać wszystkie możliwe światła i lampy.

„O nie,” pomyślałam, „wpadłam w tarapaty! Musiałam coś zepsuć.” Zastanawiałam się, co w tej sytuacji począć, siedząc dalej przed maszyną. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. I wtedy pojawił się ten gość z obsługi.

Było mi głupio, więc powiedziałam „Przepraszam, przykro mi, ale co właściwie zrobiłam?”

A on odpowiedział tylko: „Rozbiłaś.”

„Rozbiłam co?” zapytałam.

„Całkiem niezły bank” powiedział z uśmiechem.

Właśnie wtedy wrócił mój mąż i z bardzo skonfundowaną miną zapytał: „Ok, to co też ona najlepszego narobiła?”

No cóż, okazało się, że weszłam do kasyna, pociągnęłam za wajchę automatu jeden raz i wyszłam z 1300 dolarami w kieszeni! A, ściganie duchów też zakończyło się tego dnia sukcesem!

#3

Joni z Wexford, USA

Moja opowieść rozegrała się w Tbilisi, stolicy Gruzji, gdzie przez trzy lata mieszkałem z moim tatą. Dość często zdarzało nam się chodzić do kasyna w centrum miasta, jednak tego jednego razu na pewno nie zapomnę. To był wieczór w przeddzień wyjazdu do Włoch, gdzie jechaliśmy na ślub mojej siostry.

Po kilku godzinach spędzonych w kasynie mój tata zorientował się, że przegrał wszystkie pieniądze, jakie mieliśmy, w tym również te, które były przeznaczone na prezent ślubny dla mojej siostry! Zostało nam tylko 100 dolarów.

Tata wziął te 100 dolarów i zaczął grać w wideo-pokera, obstawiając zakłady 10 do 100. Po trzech czy czterech rozegranych partiach tata miał w dłoni Asa, Damę i Waleta kier i pozbył się pozostałych dwóch kart. A potem... potem usłyszeliśmy dzwonki i zobaczyliśmy, że syrena maszyny się pali. Okazało się, że w następnym rozdaniu tata dostał Króla i 10 kier, uzyskując w ten sposób pokera królewskiego. Wygraliśmy 5000 dolarów!

Nadal przechowuję zdjęcie z tamtego wieczoru w kasynie – wieczoru, którego nigdy nie zapomnę. Możecie mi wierzyć, że siostra dostała fantastyczny prezent.

#4

João z Portugalii

Pewnego dnia poszedłem z grupką znajomych do kasyna. Chciałem zrobić wrażenie na jednej dziewczynie, która mi się podobała, więc postawiłem wszystko, co miałem na ruletkę. Kiedy kulka poszła w ruch, przepełniała mnie odwaga i pocałowałem tę dziewczynę na szczęście, dokładnie na oczach jej chłopaka.

Efekt? Z kasyna wyszedłem z podbitym okiem, nową dziewczyną i małą fortuną w kieszeni.

#5

Sabrina z Verony, Włochy

Nigdy nie miałam jakiegoś specjalnego szczęścia do gry. Zanim udałam się po raz pierwszy do prawdziwego kasyna, mój jedyny kontakt z hazardem ograniczał się do kart-zdrapek i nigdy nie udało mi się na tym niczego wygrać. Mój chłopak z kolei bardzo lubił grać na automatach slotowych, więc pewnego wieczoru zdecydowaliśmy, że razem pójdziemy pograć w prawdziwym kasynie.

Wejście do kasyna było dla mnie surrealistycznym przeżyciem Nigdy nie zapomnę tej mieszaniny elegancji, prostoty i wrażenia adrenaliny bulgoczącej w tym przybytku.

Mój chłopak natychmiast postawił dwa darmowe żetony, które otrzymaliśmy na wejściu, obstawiając dwie liczby w ruletce. Snułam się za nim, podczas gdy on grał na automatach slotowych czy w wideo-pokera, z jednej strony czując ciekawość, a z drugiej onieśmielenie. Czas mijał, a on ciągle tylko przegrywał, więc zaczęłam się w końcu nudzić, zwłaszcza że zorientowałam się, że jedyne, co go interesowało, to ekrany automatów.

Postanowiłam postawić 10 euro na jednym slocie, żeby zabić czas. Nie miałam pojęcia, co robię, i najwyraźniej było to oczywiste, bo pewna osoba siedząca przy maszynie obok zapytałam, czy to mój pierwszy raz w kasynie. Odpowiedziałam, że tak, i dalej wciskałam losowe guziki na slocie, wpatrując się w ekran bez entuzjazmu.

A ten gość odpowiedział: „No cóż, jak na pierwszy raz, to masz niezłe szczęście! Właśnie wygrałam premię 200 euro!”

Zaszokowało mnie to, co powiedział i nie mogłam uwierzyć, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wygrałam. Natychmiast pobrałam wydruk z maszyny i wypłaciłam gotówkę. Znalazłam mojego chłopaka, który, jak się okazało, nie zdawał sobie nawet sprawy, że w ogóle gdzieś poszłam czy coś wygrałam. Nawet mi nie odpowiedział, kiedy zapytałam, jak się ma.

Stwierdziłam więc, że nie mam ochoty marnować na niego więcej czasu. Wsadziłam pieniądze do portfela, wróciłam do tego faceta, który uświadomił mi że wygrałam i zaproponowałam, że postawię mu drinka. Zgodził się i tak zaczęliśmy ze sobą gadać. Okazało się, że był tam na wieczorze kawalerskim, ale ponieważ nie był specjalnie doświadczony w hazardzie, raczej mu się nudziło. Na koniec wymieniliśmy się numerami telefonów.

Tymczasem mój chłopak zdołał przepuścić połowę swojej pensji, więc przyszedł w końcu do mnie, żeby zapytać, czy mam jakieś pieniądze w portfelu. Nie dałam mu ani grosza. Wyszliśmy.

Następnego dnia zerwałam z nim i teraz jestem szczęśliwą narzeczoną tego fajnego faceta, którego spotkałam i zapoznałam w tamtym kasynie. W każdą rocznicę świętujemy idąc gdzieś na kolację, a potem pograć w kasynie, które nas połączyło.

#6

Boby z Machesteru, USA

Miałem parę kuponów od Players Insider na maj, a wśród nich między innymi cztery bilety na imprezę „Man in the Mirror” upamiętniającą Michaela Jacksona. Nadszedł moment na podjęcie decyzji: „Kogo mam zabrać do kasyna? Powinienem iść z twardymi, gorzkimi cynikami, czy może ze świeżynkami, którym wszystko może się przydarzyć, albo powinienem zabrać znajomych, którym jestem winien jakieś przysługi?

Postanowiłem połączyć te opcje i zdecydowałem się wziąć kogoś, komu byłem winien przysługę i kto nie był obyty z kasynowym stylem życia. Ponieważ żadna z tych osób nie posiadała karty gracza, zamiast wziąć autobus lepszym rozwiązaniem było ten pierwszy raz pojechać samochodem i zarejestrować ich jako graczy. Za przejazd autobusem należącym do kasyna bez karty gracza trzeba zapłacić po 30 dolarów od osoby, natomiast przejazd samochodem kosztował nas tylko 18 dolarów w tę i z powrotem, więc w ten sposób zaoszczędziliśmy 42 dolary. Karta gracza jest bezpłatna i zbija cenę biletu autobusowego z 30 do 5 dolców za osobę.

Kiedy dotarliśmy do kasyna, zaparkowaliśmy samochód i odebraliśmy bilety na występ o 1:30 po południu. Weszliśmy do kasyna i zamierzaliśmy udać się do bufetu, ale kolejka była na co najmniej godzinę stania. Koncert zaczynał się o 15:00, więc nie mieliśmy już czasu na ten bufet. W związku z tym wyszliśmy z kasyna i wpadliśmy do pobliskiego Subwaya po kanapki.

Choć byliśmy przygotowani na wydatek rzędu 100 dolarów na wielki posiłek w kasynowej restauracji, wydaliśmy w Subwayu tylko 35 dolarów. Moja kanapka z mieszanką różnych wędlin była naprawdę smaczna i pomyślałem, że zaoszczędziliśmy kolejne 65 dolarów.

Koncert był bardzo fajny. Muzyka brzmiała znajomo, a piosenkarze i tancerze byli naprawdę świetni. To była rewelacyjna produkcja.

Zanim wróciliśmy do kasyna pouczyłem moich znajomych tak, jak to zazwyczaj robię.

„Jeśli bawisz się w hazard, przegrasz. Maszyny i gry są obmyślane w taki sposób, żeby w ostatecznym rozrachunku wyciągnąć z ciebie wszystkie pieniądze. Jeśli będziesz grać wystarczająco duży, to przegrasz wszystko, co masz, itp., itd.”

Dzień w kasynie był ogólnie przyjemny. Benzyna kosztowała nas 18 dolarów, jedzenie 35 dolarów, a przegrane w kasynie tylko 57 dolarów.

A ponieważ za cztery bilety na koncert nie zapłaciliśmy ani grosza, choć normalnie kosztowały od 100 dolarów w górę, czułem się prawie tak, jakbyśmy zarobili te wszystkie oszczędzone pieniądze!

#7

Paige z USA

Miałem 18 lat, kiedy razem z moim kolegą i współlokatorem pojechaliśmy nocnym autobusem z Los Angeles do Las Vegas. Wysiedliśmy na samym The Strip o 5:00 rano. Posiadając jedynie niewielki worek monet, które ciułaliśmy od miesięcy, ruszyliśmy wzdłuż Las Vegas Boulevard, wykorzystując do maksimum pęczki darmowych kuponów w każdym kasynie po drodze: bezpłatny pakiet pięciocentówek, bezpłaty matchplay, bezpłatne pamiątki, bezpłatne hot dogi, bezpłatne drinki. Nie musieliśmy się natrudzić, żeby nie wydać ani grosza.

Mieliśmy szczęście znajdując motel niedaleko The Strip, gdzie wynajęliśmy pokój zanim udaliśmy się dalej na nasz spacer. Do kolacji mieliśmy około 30 dolarów. Usiedliśmy w Stardaście i zaczęliśmy grać w dwudolarową ruletkę. Przeczekałem pięć czy sześć czarnych, po czym zagrałem na czerwone i wygrałem. Potem przeczekałem kolejkę czerwonych, zagrałem czarne i znowu wygrałem.

W ciągu godziny dorobiłem się 800 dolarów! To była naprawdę pokaźna kwota dla spłukanego osiemnastoletniego studenta collegu w 1980 roku. Wyszliśmy stamtąd, zobaczyliśmy Davida Brennera, zjedliśmy potężną kolację i poszliśmy spać szczęśliwi z 700 dolarami nadal w naszych kieszeniach. Łał! Wiedziałem, że kolegom w szkole szczęki opadną.

Ale że byłem młody i głupi, zanim następnego dnia poszliśmy na autobus powrotny do domu, zapytałem Dava: „Jak myślisz, skoro mogliśmy wygrać 800 dolarów, mając zaledwie 30, to ile możemy wygrać, mając 700 dolarów?”

Dobre pytanie. A odpowiedź na nie brzmi tak: ostatecznie zostało nam 40 centów, za które kupiliśmy w Barstow jednego loda w rożku na spółkę, po czym stopem wróciliśmy do Los Angeles, a w szkole oczywiście nikt nam nie uwierzył w całą historię.

#8

Ruud z Holandii

Bywa, że chodzę do pewnego lokalnego kasyna w Holandii razem z kumplem. Ten mój kumpel lubi grać na pewnym mechanicznym automacie slotowym z papugami i dziewięcioma szpulami.

Generalnie, żeby mieć najwyższy zwrot, musisz zagrać rundę bonusową: trafiasz przynajmniej cztery papugi, po czym maszyna zatrzymuje grę i masz pięć spinów, w których musisz trafić więcej papug na pozostałych szpulach.

Sam z jakiegoś powodu nienawidziłem tej maszyny. Być może po prostu dlatego, że nigdy nie miałem na niej szczęścia. Zawsze kręciłem i kręciłem i czekałem na te cztery papugi, żeby wreszcie coś zaczęło się dziać. Wszystkie pozostałe linie wypłat zwracały do dziesięciokrotności pierwotnego zakładu, ale w większości nie były to średnie kwoty.

Pewnej słonecznej soboty postanowiliśmy spotkać się o 14:00 w tym samym kasynie. Dotarłem tam parę minut wcześniej, natomiast mój znajomy zadzwonił, żeby mi powiedzieć, że utknął w korku i będzie spóźniony jakieś 10 minut. Miałem więc 15 minut, które musiałem jakoś spędzić sam. Stwierdziłem, że mogę zaczekać na kumpla przy maszynie z papugami, skoro i tak to na niej przyjdzie grać.

Tak czekając, grałem na innym automacie wideo i wygrałem 100 euro. Pod koniec tego kwadransa pomyślałem, że mogę w sumie zagrać na jednej z tych papugowych maszyn (było ich dziewięć, wszystkie puste). Wybrałem jedną z nich losowo.

Wrzuciłem te wygrane 100 euro, wybrałem zakład na dziewięć linii (4,50 euro na spin) i parę spinów później miałem już 200 euro.

No, tym razem to polubiłem tę maszynę, więc obstawiłem maksymalny zakład. Jak się obstawia 18 euro na spin, pieniądze szybko uciekają z portfela, więc pomyślałem sobie, że lepiej, żeby ten mój kumpel szybko przyjechał, ale kontynuowałem grę. I wtedy, w ostatnim spinie udało mi się trafić cztery papugi na maksymalnym zakładzie.

Cztery spiny później maszyna trafiła ósmą papugę. Do tego momentu udało mi się wygrać już 1400 euro. Ludzie stali wokół mnie i krzyczeli, życząc mi szczęścia w moim ostatnim spinie. Wcisnąłem guzik i rozbiłem bank. Dwustukrotny zakład (3600 euro) + 1400 euro wygranych wcześniej dały razem 5000 euro w ostatnim spinie, i to bez podatku. O 14:10, czy coś koło tego, w ciągu 15 minut w kasynie - wygrałem.

#9

Wendy z Massachusetts, USA

Parę ładnych lat temu zdarzało mi się grywać na slotach w niedziałającym już obecnie Tramp Plaza w Atlantic City. Pewnego dnia siedziała tam obok mnie młoda dziewczyna, która też zaczęła grać. Zauważyłam jednak, że laska była bardzo pijana i pieniądze wypadały jej z rąk i walały się wszędzie dookoła niej. Chciałam jej pomóc, więc zaczęłam pomagać jej zbierać monety i wkładać z powrotem do jej portfela. Ale kiedy to robiłam, pomyślałam o tych wszystkich kamerach pod sufitem i przyszło mi do głowy, że moje dobre intencje mogą zostać zinterpretowane zupełnie na opak.

Postanowiłam więc odprowadzić tę dziewczynę do osób, z którymi przyszła do kasyna.

Chwyciłam ją za rękę i zapytałam, z kim przyszła. Strasznie plątał jej się język, ale ruchem ręki pokazała w stronę stołów z blackjackiem.

Nadal trzymając ją za rękę ruszyłam w tamtą stronę. Ale ja tu mówię o szukaniu igły w stogu siana!

W końcu, zobaczyła nas jakaś grupka ludzi, którzy zaczęli do nas machać. Kiedy zaczęłyśmy do nich podchodzić, zobaczyli, że trzymam tę dziewczynę za rękę i zaczęli na nas dziwnie patrzeć!

Ponieważ niezbyt dobrze mówili po angielsku, zajęło mi dobrych parę minut, żeby wyjaśnić im, że próbowałam pomóc tej młodej osobie, która, jak się wydawało, była ich córką. Kiedy zwróciłam im ją pod opiekę i chciałam już odejść, jeden z mężczyzn zatrzymał mnie i wyciągnął do mnie rękę z podziękowaniem. Po kilku niezdarnych ukłonach, uścisnęłam jego dłoń i ze zdumieniem stwierdziłam, że w ręce został mi żeton o wartości 50 dolarów. Chciałam go zwrócić, ale nalegali, żeby przyjęła pieniądze.

Wymieniłam ten żeton na gotówkę i postanowiłam zainwestować ten prezent na mojej szczęśliwej maszynie. No i faktycznie miałam tego dnia szczęście, bo ostatecznie udało mi się dzięki tym początkowym 50 dolarom wygrać 500! Na zawsze zapamiętałam i ten dzień i to, jak prosty gest pomocy opłacił się na tak wiele różnych sposobów!

#10

Marek z Polski

Im jestem bardziej pijany, tym więcej szczęścia mam w Texas Hold'emie. Jeśli przeciwnik ma fulla, to żaden problem: po prostu dostaję karetę w następnym rozdaniu. To powiedziawszy, i tak twierdzę, że nie powinienem grać po pijanemu, bo pewnego dnia doprowadzi mnie to do ruiny.

#11

Amanda z Pensylwanii, USA

Moja najlepsza historia kasynowa miała miejsce dawno, dawno temu. Razem z mężem pojechaliśmy wtedy do kasyna, ale wszystkie jego karty kredytowe i płatnicze zamknęliśmy w schowku w samochodzie, tak żeby mógł grać wyłącznie za tyle pieniędzy, ile miał w gotówce przy sobie (około 400 dolarów). Mąż się upił, wygrał 5000 dolarów i wręczył mi bilecik z wygraną. Wymieniłam go na gotówkę.

Następnego dnia poszłam na zakupy i za pieniądze, które wygrał, choć kompletnie o tym zapomniał, kupiłam nowy używany samochód. Mąż myślał, że zapłaciłam za niego z mojego własnego konta.

Niestety, niedługo później mój mąż niespodziewanie zmarł na wadę serca, o której nie mieliśmy pojęcia, i tak zostałam samotną mamą. Cieszę się, że mam takie zabawne wspomnienia jak to z kasyna. Mam coś, dzięki czemu mogę się śmiać, wspominając szczęśliwe czasy.